Dzisiejsze bajki często wcale nie przypominają tych, które przed dwudziestoma laty włączała mi Mama (jeszcze na rozmazanym ekranie telewizora "z dupą"). Tytuły odcinków przypominające raczej horrory lub masakry rodem z włoskich filmów o mafijnych mordercach nie zachęcają, aby włączyć je małym dzieciom. Fenomenem jednak jest, że właśnie te "bajki" osiągają, również w Polsce, rekordy popularności.
Tytuły bajek mocno zachęcają... do krytyki z mojej strony. Przykładowo Randka umarlaków, Wiem, co zrobiłaś zeszłej strachonocy, Zamrażanie więzi...
Czy to naprawdę bajka dla trzyletnich dzieci?
Kiedy współprowadziłam półkolonie dla małych dzieci w ferie zimowe, jedna z pięcioletnich dziewczynek ubierana (i umalowana [sic!]) była za te potwory. Ta, która powinna cieszyć się życiem, wyglądała jak śmierć. Moda, czy może głupota?
Dziecko, szczególnie najmłodsze, niekoniecznie odróżnia prawdę od fikcji. Nie warto serwować mu pozycji, po których będzie bało się zasnąć - bo i po co? Trumny, wilkołaki, brzydkie stwory... z pewnością do nich należą.
Jednym z kanałów, które zdecydowanie mogę polecić, jest MiniMini. Bajki krótkie, dostosowane do wieku pociechy, mądre, bez wulgaryzmów.
Choć jednym z pytań, które - myślę - warto sobie postawić: czy rodzice tak naprawdę wiedzą,czym zajmują się ich dzieci?